Wybrancy

Temari

- A co, chciałbyś być już w domku? – spytała – No, raczej trzeba będzie kończyć imprezę, bo towarzystwo zaczyna rozkładać się do spania. – dodała, po czym odwróciła się i zawołała młodego Hyuga – Ty, Neji nie pij tyle, bo prowadzisz
- Zapomnij. Niech Lee prowadzi.
- On nie może – zaprzeczyła – Zrobili ten swój mały konkurs. Nie wiem, jak oni to nazywają… - widząc zdziwienie w oczach, Nejiego wytłumaczyła mu, na czym polegał ów konkurs – no i teraz leży bez czucia z bagażniku, bo Gaaruś boi się, że Brewka zabrudzi mu nowe autko – odpowiedziała rezolutnie Tenten i zaciągnęła się papierosem – miałeś nie kupować tego gówna!!! – nawrzeszczała na Kankuro – To smakuje jak stare skarpetki!! Miałeś kupić Mocne, a nie jakiś szmelc.
- Miałaś nie palić Tenten. – szepnęła do jej ucha Temari – zapomniałaś co ci wyszło w łazience??
- No tak…, ale – zaczęła tłumaczyć się koleżance przyszła mama- No dobra, nie będę palić. Już więcej nie zapalę. Obiecuję
- Mam taką nadzieję – odparła Terami i sięgnęła po następny kieliszek wódki.
- No to ty. – nie dawał za wygraną młody Hyuga – Masz prawko i jeszcze nic nie piłaś. Jednym słowem jesteś czysta i jak nas złapią, to guzik mogą nam zrobić. – stwierdził
- Nie wzięłam okularów ze sobą, a bez nich nie widzę, co się dzieje na drodze. – wytłumaczyła się szybko.
- Ale ty nie nosisz okularów! – wrzasnął wkurzony chłopak.
- Przepraszam – wtrącił się Naruto.
- Czego? – wrzasnął Neji, który był już na granicy wytrzymałości i furii
- Nie widzieliście przypadkiem gdzieś mojej Hinatki? Poszła gdzieś z Kibą i jeszcze nie wróciła. Myślicie, że oni, no wiecie…
- Hinata i Kiba?? – spytała Ino rozbawiona pytaniem Naruciaka – no coś ty. Kiba już dawno wrócił do Temari. Zresztą spróbowałby zrobić skok w bok, to ona by go już załatwiła.
- No to gdzie ona się podziewa!?! – denerwował się Rameniarz
- Oj, to idź ją poszukać, a nie drzesz się. Przeszkadzasz w pracy!! – skarcił kolegę Sasuke, który ponownie wrócił do bliższego zapoznawania się z Sakurą.
-Ale nudy!!! – narzekała Ino – Taka impreza, a Shikamaru łowi ryby! Już ja mu jutro pokażę!!
- No dobra – powiedział Kankuro – zbieramy się. Jutro ciężki dzień. Trzeba odpocząć. Spotkamy się przy samochodzie.
Po kilkunastu minutach cała paczka stała pod autem, a Ino z Tenten, jako najbardziej trzeźwe policzyly i sprawdziły, czy wszyscy są cali i....zdrowi?
- Brakuje Hinaty – potwierdziła Ino – Chodź, musimy po nią wrócić – Pociągnęła ze spbą specjalistkę od ostrych narzędzi, której zbytnio się to nie podobało. Podeszły do drzwi klubu i już miały wchodzić, kiedy Naruto krzyknął za nimi:
- Poczekajcie – powiedział – pójdę z wami
- A odkąd ty taki pomocny? – spytała Ino- Zawsze byłeś ostatni do pomocy. Czyżby coś ci się stało?
- Przecież to moja kobieta. – wytłumaczył się zdziwionej koleżance – Muszę o nią dbać!! A co, może mam ją zostawić w tarapatach, w których na pewno jest.
- Dlaczego sądzisz, że jest w tarapatach? – spytała Teneten, gdy weszli do klubu i zaczęli rozglądać się za koleżanką.
- Hmmm...Ciekawe dlaczego? – powiedział ironicznie Naruto – Kiba przyznał mi się, że dał Hinacie tabletkę na odwagę, bo ona go o to prosiła. A mówiłem mu, że ma jej nie dawać, bo one źle na nią działają. Traci panowanie i robi rzeczy, których by nie zrobiła.
- Naruto – szepnęła Ino, szarpiąc go za rękaw pomarańczowej bluzy – Czy to nie jest...Lecz nie musiała nic mówić. Wskazała tylko palcem na tancerkę, która tańczyła już tylko w samej bieliźnie przed tłumem facetów. Naruto nie wytrzymał:
- H I N A T A!!! – wrzasnął na cały klub – Co ty ten teges wyprawiasz!! Złaź stamtąd. – widząc jednak, że dziewczyna nie chce zejść ze sceny, wszedł na podium i siłą ją stamtąd ściągnął ku niezadowoleniu patrzących na niecodzienny spektakl klientów – W domu policzę się z tobą i Kibą! Co on ci dał do cholery! – wrzeszczał całą drogę do samochodu, po czym rzucił kilka ostrych słów w stronę Kiby i o mało nie doszło do rękoczynów, kiedy młoda Hyuga usiadła obok Liska i uspokoiła go całusem. – Nie myśl sobie, że to usprawiedliwi twoje zachowanie! – mruknął, udając jeszcze obrażony ton.
Tenten uległa namową Kiby i poprowadziła samochód do domu, gdyż Neji z trudem utrzymywał równowagę a reszta osób, która miała prawko, straciła je za jazdę po pijanemu lub za przekroczenie prędkości albo, w najgorszym wypadku, za umyślne spowodowanie wypadku i zabójstwo. Gaara wyciągnął śpiącego kolegę z bagażnika, bo zrobiło mu się go żal, że tak sam lezy w ciemnym i ciasnym pomieszczeniu (czyżby zmiękł O_O). Podróż upłynęła w błogiej ciszy, od czasu do czasu przerwanej przez głośne chrapanie Garnka. Ino i Tenten pomogły ubrać się Hinacie, pod czujnym okiem Rameniarza, który powoli odzyskiwał spokój przy porcji RAMENU w jego ulubionej czerwonej miseczce, którą dostał od sowjej kobiety za ukończenie korespondencyjnego kursu gotowania. Zamyślił się przez chwilę, gdy nagle ktoś lub coś walnęło jego RAMEN. Tym czymś była zabłąkana noga Brewiastego.
- Lee! – wrzasnął – Wieśniaku jeden! Zobacz, co zrobiłeś! – Brewka nic nie zrobił sobie z gróźb zabicia go czy też posłania na odwyk, tylko odwrócił się na drugi bok i pogrążył się na nowo w marzeniach o posiadaniu własnych browarów.